• Kliknij
  • Kliknij
  • Zobacz więcej

Październik

Drukuj
okladka10 19Robert Kukiełka Borsuk
Dopiero za trzecią próbą już po 21.00 i dopiero kiedy skończyło się spotkanie strażaków z powiatu hrubieszowskiego z premierem Mateuszem Morawieckim udaje mi się przeprowadzić rozmowę z Robertem Kukiełką. Tak jest zajęty rozlicznymi sprawami. Jako komendant OSP w pobliskim Masłomęczu z tego spotkania wyszedł z promesą na 10 tys. zł. Dotację będzie mógł przeznaczyć – zgodnie z pilnymi potrzebami jednostki – na defibrylator dla ratowania życia ludzkiego, doszkalanie się strażaków i na działalność kulturalną OSP.
Robert Kukiełka miał zaledwie 22 lata, kiedy mieszkańcy niewielkiego, bo zamieszkanego przez około 70 osób, sołectwa Borsuk w gminie Mircze w woj. lubelskim wybrali go sołtysem. I od tamtej pory już 21 lat pełni tę funkcję.
Większość rodzin z Borsuka zajmuje się rolnictwem, bo ziemie tutaj są urodzajne. To zagłębie fasolowe. Gospodarstwa w okolicy są różnej wielkości: najwięcej w przedziale 5–6 ha, ale i sporo jest o powierzchni 20–22 ha. Są i tacy gospodarze co mają nawet po 150 i 500 ha. Chętnych na nabycie ziemi jest dużo, tylko nie ma jej od kogo kupić. Bo ludzie chcą powiększać gospodarstwa, gdyż zdają sobie już sprawę, że o wysokości dochodu decyduje skala produkcji. Ale przeważnie jest tak, że jedna osoba z rodziny pracuje w pobliskich zakładach pracy, a druga – skupia się na gospodarstwie, bo dochód jest przeważnie mały. On sam, choć z wykształcenia nie rolnik, ale technik elektryk, uprawia 50 ha. Z czego połowa to własność odziedziczona po rodzicach i teściach, a drugie 25 ha – dzierżawi. Grunty w gospodarstwie ma I, II, III i trochę IV klasy, więc urodzajne, ale bardzo ciężkie, bo gliniaste, zmieszane z czarnoziemem i trudne w uprawie. Dlatego wymagają wysokich nakładów finansowych na ciężki sprzęt rolniczy. Robert Kukiełka uprawia zboża ozime: pszenicę oraz jęczmień, a także rzepak, pszenicę jarą, fasolę na 4 ha i dynię bezłuskową. Nasiona tej dyni wywozi do Łańcuta, gdzie znajduje się firma przetwórstwa rolnego, która je paczkuje i sprzedaje. Brak w bliskiej okolicy Borsuka zakładów przetwórczych jest pietą achillesową tutejszego rolnictwa, które odczuwa problemy ze zbytem.
Jeszcze kilka lat temu sołtys uprawiał na 4 ha buraki cukrowe, ale w ubiegłym roku wycofał się z produkcji tego ziemiopłodu z powodu niskiej opłacalności. Kilka lat temu dokupił 4 ha przy drodze wojewódzkiej, ale to było znaczne obciążenie dla budżetu domowego, które do dziś odczuwa on i rodzina, którą założył. Podjął więc decyzję o pójściu do dodatkowej pracy i od kilku miesięcy jest nie tylko rolnikiem, ale i kierownikiem przejścia granicznego w Dołhobyczowie.
Żona Marcelina, inżynier budownictwa drogowego zatrudniona w Powiatowym Zarządzie Dróg, jest obecnie na urlopie macierzyńskim. Bo dwa miesiące temu urodziła córeczkę Annę. To dziecko powitali jako dar losu, po ogromnym dla nich, rodziców, nieszczęściu, które ich spotkało w ubiegłym roku. Zaledwie dwa tygodnie po uhonorowaniu Roberta Kukiełki w Senacie tytułem Sołtysa Roku zginął w gospodarstwie ich maleńki niespełna trzyletni synek Tymoteusz.
Kiedy sześć lat temu poznał Marcelinę, była urzędniczką w urzędzie gminy w Mirczach. A wybrał się tam, bo chciał uzyskać pomoc w remoncie świetlicy wiejskiej, która mieściła się w starym, drewnianym budynku obitym trzciną. Plan remontu zrodził się w głowach rady sołeckiej. Bo budynek był w bardzo złym stanie i mizernie wyposażony. Nie było toalety, kuchni, warunki były spartańskie. I wtedy usłyszał od przyszłej żony, że praktycznie od fundamentów po dach wymaga… budowy na nowo. Od tego spotkania ich życie osobiste całkowicie się zmieniło, bo wkrótce postanowili iść przez nie razem. Marcelina wspierała całą wieś i sołtysa w ambitnych planach, bardzo się angażując w konkretne działania: przygotowanie dokumentacji oraz sam remont i życie sołectwa nabrało przyspieszenia. Tak więc miłość ich obojga dała impuls do zmian na lepsze także w sołectwie.
– Ze środków funduszu sołeckiego zakupiliśmy materiały, podwinęliśmy rękawy i wzięliśmy się do pracy. Najpierw odkopaliśmy fundamenty i wykonaliśmy je na nowo, potem etapami robiliśmy ściany częściowo z cegły ceramicznej, którą dostaliśmy z gminy, a częściowo z suporeksu – relacjonuje. I dodaje – W ciągu 3 lat osiągnęliśmy swój cel. W wolontariat związany z remontem budynku włączyli się wszyscy mieszkańcy naszej miejscowości. Mamy teraz miejsce gdzie możemy się spotkać i realizować kolejne swoje cele – podkreśla sołtys. – Mamy bardzo dużo pomysłów, by aktywizować nasze społeczeństwo. Szczególną uwagę zwracamy na nasze dzieci. Jako mała miejscowość mamy ograniczony dostęp do kultury i rozrywki, a przede wszystkim do edukacji i informacji. Mieszkańcy naszej miejscowości nie należą do zamożnych i wiele rodzin nie posiada w domu komputera ani Internetu. Zrodził się więc pomysł, żeby dla naszych dzieci stworzyć małe centrum informacji, tj. kilka stanowisk komputerowych z dostępem do Internetu, projektorem, skanerem i drukarką. Ale pojawił się problem polegający na tym, że mamy bardzo mało miejsca. Stąd nasz pomysł na adaptację poddasza na salę komputerową. Dlatego też zdecydowaliśmy się spróbować swoich sił w konkursie Fundacji Aviva „To dla mnie ważne” i chociaż nie było łatwo, a konkurencja ogromna – udało się. Pozyskaliśmy od fundacji grant w wysokości 30 tys. zł. – opowiada. – Zbudowane zostały schody zewnętrzne, wstawione okna i drzwi, wylano posadzkę, wykonano docieplenie pianą PUR, zamontowano płyty gipsowo-kartonowe, pomalowano ściany, ułożono płytki i wykładzinę, i zakupiono meble. Wszystkie prace nie podlegające gwarancji mieszkańcy wykonali nieodpłatnie.
– Udało nam się pozyskać grant m.in. na laptopy, projektor, skaner i drukarkę, które zakupiliśmy ze środków uzyskanych z programu Fundusz Inicjatyw Obywatelskich Lubelskie Lokalnie. Od Biłgorajskiej Agencji Rozwoju Regionalnego odkupiliśmy jeszcze dwa całkiem nowe zestawy komputerowe.
O środki do fundacji aplikowało „Stowarzyszenie na rzecz Rozwoju Wsi Borsuk” założone przez mieszkańców z sołtysem jako jego prezesem i zarejestrowane w KRS, aby móc pozyskiwać granty na przedsięwzięcia rozwojowe. Bo – jak podkreśla – sołectwo nie posiadając osobowości prawnej ani zdolności prawnej nie ma szans na otrzymanie większych kwot ze źródeł zewnętrznych.
Świetlica wiejska zbudowana de facto od nowa, wyposażona we wszystkie niezbędne urządzenia: klimatyzację, czujniki dymu, oznakowania, a nawet kominek stała się przytulnym miejscem i jest teraz prawdziwym centrum życia wsi. Odbywają się tu potańcówki, spotkania, zajęcia, warsztaty, szkolenia, obchody dni i świąt.
Wieś koncentruje się głównie na przedsięwzięciach dla dzieci poprzez organizację ich wolnego czasu. Strażacka drużyna dziecięca jako jedyna w regionie startuje od trzech lat w zawodach sportowo-pożarniczych. Organizowane są dla członków drużyny zajęcia w wakacje zimowe i letnie. Ale i same dzieci przygotowują przedstawienia z różnych okazji, budują karmniki i podejmują inne inspirujące dziecięce projekty. – Na zajęciach w świetlicy dzieciaki wraz z rodzicami np. zrobiły różnego rodzaju ozdoby, z którymi jeździły na kiermasze. W ten sposób pozyskaliśmy środki, trochę każdy dołożył i wyjechaliśmy na cztery dni ekipą 41 osób do Energylandii i Zakopanego – opowiada Robert Kukiełka. I zaznacza, że pracownia służy dzieciom jako miejsce do wspólnego odrabiania lekcji, zdobywania wiedzy, rozwijania wspólnych pasji a także bezpłatnych zajęć pozalekcyjnych, które podnoszą ich kompetencje cyfrowe. Przy Stowarzyszeniu powstał Lokalny Klub Kodowania dzięki projektowi „Link do przyszłości. Zaprogramuj swoją karierę”. Celem projektu jest zachęcanie młodych ludzi z małych miejscowości do nauki kodowania i jest on realizowany przez Fundację Rozwoju Społeczeństwa Informacyjnego ze środków Microsoft (inicjatywa YouthSpark). Sołtys jest koordynatorem Lokalnego Klubu Kodowania w Borsuku. LKK w wyniku udziału w realizacji zakończonego we wrześniu br. projektu pn. Aktywne Pogranicze uzyskał wyposażenie w sprzęt w postaci 7. zestawów robotów oraz uczestniczył w trzech jednodniowych wyjazdowych warsztatach szkoleniowych z kodowania. Sołectwo zorganizowało też szkolenie dla osób starszych z kompetencji cyfrowych.
Aby poprawić wygląd placu wokół świetlicy i bezpieczeństwo dzieci, sołectwo zrealizowało też projekt Banku BZWBK „Tu mieszkam, tu zmieniam”. Dzięki grantowi z banku zakupili sprzęt do placu zabaw, nasadzili drzewa i krzewy oraz ogrodzili plac wokół budynku. I zrealizowali pomysł żony sołtysa, aby z drewnianych palet, które im pozostały po remoncie i wyposażeniu świetlicy zrobić meble ogrodowe: stolik, ławki, piaskownicę dla dzieci. Jest więc i miejsce pod gołym niebem, gdzie mieszkańcy mogą usiąść, pogadać, odpocząć patrząc na bawiące się dzieci.
Obecnie chcą pokazać innym stowarzyszeniom jak pozyskiwać fundusze – wspólnie z fundacją Społecznik realizują projekt „Szkoła Fundraiserów NGO w województwie lubelskim” ze środków Funduszu Inicjatyw Obywatelskich na lata 2014–2020 (Priorytet 4. Silne organizacje pozarządowe, Kierunek działania: 1. Zwiększanie kompetencji organizacji obywatelskich).
Joanna Iwanicka

Fot. archiwum sołectwa
Gazeta Sołecka, nr 10(322), str. 6-8

  • 1
  • 2
  • 2a
  • 3
  • 4
  • 5
  • 6


Podpisy:
1 Robert Kukiełka otwiera budynek świetlicy wiejskiej.
2 Remont świetlicy był możliwy dzięki środkom z funduszu sołeckiego.
3 W sołectwie Borsuk nie brakuje imprez integracyjnych.
4 Spływ kajakowy to atrakcja dla wszystkich mieszkańców.
5 Paintball – adrenalina i zdrowa rywalizacja wśród panów.
6 Wyróżnienie dla sołectwa podczas Lubelskiego Kongresu Sołtysów.