Paryskie życie.

Drukuj

paris2

Jest wiele osób, które marzą o tym, aby spędzić sylwestra w Paryżu. I niektórym udaje się choć raz w życiu spełnić to marzenie. Do grona osób, które każdego sylwestra mogą spędzić w Paryżu należy Pani Agnieszka Grządziela.

– Jesteśmy w sołectwie... Paryż u Pani Agnieszki Grządzieli. Do jakiej gminy należycie?
– Gmina Żnin i powiat żniński w województwie kujawsko-pomorskim. Nasz region nazywa się Pałuki.
– Czy Pani jest paryżanką od urodzenia?
– Nie, urodziłam się w Kołobrzegu. Potem mieszkałam w Bydgoszczy i wyszłam za mąż, a mój mąż mieszkał w Paryżu.
– I to mąż skusił Panią na Paryż?
– Nie, wcześniej już znałam to miejsce, bo miałam rodzinę w Paryżu.
– Proszę opowiedzieć coś o swojej rodzinie.
– Jestem mężatką i mam trzech synów: Kacpra, Jakuba i Konrada, którzy są w wieku 7, 16 i 17 lat.
– Którą kadencje jest tu Pani sołtysem?
– Drugą kadencję!
– Dlaczego zdecydowała się Pani zostać sołtysem?
– Większość mieszkańców była za tym, bo wcześniej tu był dość długo sołtys, który był przez trzy kadencje. Dobrym był sołtysem. No i później poprosiła mnie większość mieszkańców, żeby po prostu coś zmienić. Zgodziłam się. Zaryzykowałam. I powiedziałam: spróbujemy! No i tak ciągnę.
– W którym to było roku?
– W 2011 r.
– Proszę powiedzieć, ile osób liczy rada sołecka w Paryżu?
– Cztery osoby: trzy panie i jeden pan: Dorota Kabacińska, Marta Bryzik, Maria Głąb i Jacek Kapłoński. Skład rady odkąd jestem sołtysem się zmieniał. Od samego początku jest w niej Pani Dorota Kabacińska. Ogólnie nie narzekam, bo mieszkańcy są aktywni i jak coś trzeba zrobić lub zorganizować pomagają mi. Idzie z ludźmi wszystko załatwić!
– Ilu mieszkańców mieszka w Paryżu i gdzie się uczą wasze dzieci?
– Ogólnie mieszka około 130 osób. Szkoły już nie ma i dzieci do szkoły podstawowej jeżdżą do Słębowa – 5 kilometrów, a młodzież dojeżdża do gimnazjum do Żnina.
– Oczywiście w gimnazjum mali paryżanie mają język francuski?
– Nie, niemiecki i angielski!
– Jaka szkoda! Proszę powiedzieć, z czego mieszkańcy utrzymują się?
– Główny zajęciem jest rolnictwo, ale część mieszkańców musi dojeżdżać do pracy do Żnina, do Bydgoszczy i Poznania.
– To daleko. Jak daleko jest do Bydgoszczy?
– Do Bydgoszczy jest 60 km, do Poznania około 80 km. Dojeżdżają, bo praca musi być.
– Wiem, że wasz region został dotknięty w sierpniu przez huragan, który wyrządził liczne szkody. A jak sytuacja wyglądała tutaj, w Paryżu?
– Z 11 na 12 sierpnia przeszła wielka nawałnica przez Pałuki. U nas w Paryżu na szczęście był tylko niesamowity grad. Strzaskał nam zboża i wszystko, co mieliśmy na polach: kukurydzę, buraki. Co niektórym dachy ściągnęło. Było masę drzew powalonych. Jak rano wyszliśmy wszyscy z domu, to czuliśmy się jakby to była jakaś wojna. To była katastrofa.
– Sprawdziłem, że w gminie Żnin jest fundusz sołecki, od jak dawna z niego korzystacie?
– Jak zaczęłam swoją kadencję zaczął właśnie funkcjonować fundusz sołecki w 2010 r. Zaczynaliśmy od małych pieniędzy, od 7 tysięcy. W tej chwili mamy 11 tysięcy.
– Na co przeznaczaliście te środki?
– Mamy świetlicę wiejską, która jest prowadzona przez mieszkańców i przeze mnie jako sołtysa. Ta świetlica powstała w budynku dawnej szkoły tzw. „tysiąclatki", która została wybudowana pod koniec lat 60. ub. wieku. Z powodu braku dzieci szkoła została zamknięta. Mamy tam swoją salę i przy niej mamy kuchenkę. Z funduszu sołeckiego kupiliśmy na jej wyposażenie wszystko, co jest potrzebne do organizowania imprez, od szklanek poprzez talerze, sztućce, garnki. Wszystko to, co jest niezbędne do kuchni. Jest lodówka, są stoły, są krzesła. Mamy też kupiony duży namiot. Dodatkowo kupiliśmy też kosiarkę do koszenia trawy na boisku i placu zabaw. To mamy z funduszu sołeckiego. Jest u nas osoba, która zajmuje się porządkami i koszeniem z tego funduszu. Obecnie w tym budynku znajduje się oprócz świetlicy też ośrodek opiekuńczo-wychowawczy prowadzony przez MOPS. Przyjeżdża ze Żnina dwójka opiekunów do prowadzenia tej świetlicy. Jest ona otwarta przez pięć dni w tygodniu od godz. 14 do godz. 18, gdy wracają dzieci ze szkoły podstawowej w Słębowie. Dla tutejszych rodziców jest to duża pomoc, bo opiekunowie pomagają dzieciom odrabiać lekcje, gdy jest ktoś gorzej przygotowany. Prowadzone są też dla nich różne zabawy i konkursy. Dzieci mogą też korzystać z komputerów.
– Jak wygląda dostęp do świetlicy?
– Ja jako sołtys mam klucze do naszej sali. Jeśli ktoś z młodzieży chce skorzystać ze świetlicy, to przychodzą do mnie po klucz. Jest odpowiedzialna osoba dorosła. Przeważnie korzystają ze stołu do ping-ponga. Jest też możliwość wypożyczenia tej sali w soboty, jak ktoś chce zorganizować jakąś imprezę. Musi wtedy zapłacić 124 zł kaucji, na wypadek, gdyby np. pobiły się talerze. W tej cenie są też wszystkie media.
Gdy się podjeżdża do Paryża widać wśród pół wysokie stare drzewa. Czy jest tu jakiś dwór lub pałac?
– Tam w parku jest połowa pałacu, który został po wojnie częściowo rozebrany. Budynek wraz z parkiem został przejęty przez PGR. A teraz mieszkają tam dwie rodziny. Niestety ten budynek podupada. Park został sprzedany przez Agencję Nieruchomości Rolnych osobie prywatnej.
– Czy robicie jakieś imprezy cykliczne?
– Nie za bardzo możemy je prowadzić ze względu na to, że z funduszu sołeckiego trudno jest robić imprezy sołeckie typu Dzień Dziecka, Dzień Seniora, czy dożynki. Fajnie jest zrobić taką imprezę, aby się zintegrować z wioską, no ale to wymaga dużo zachodu, aby się udało.
– A jak wygląda współpraca z radnymi z gminy?
– U nas w gminie Żnin jest 40 sołectw. Paryż jest w okręgu wyborczym, który obejmuje pięć wiosek. Nasz radny choć pochodzi z miejscowości Słębowo, to jest też dla nas bardzo pomocny. Gdy są jakieś problemy, to zawsze przyjedzie, poradzi i pomoże napisać pismo, wniosek, co trzeba. W gminie też są ludzie pomocni.
– Na jakie problemy uskarżają się wasi mieszkańcy?
– Podstawowym problemem jest stan dróg. Ta nasza droga prowadzi z Paryża do Nadborowa oraz do Gorzycy. Próbowałam nieraz coś zdziałać z drogą powiatową, która przechodzi przez Paryż, ale nie idzie w żaden sposób. Droga powiatowa to jest poza możliwościami naszego działania, i tak jest podobnie we wszystkich okolicznych wioskach. To jest masakra.
– Czy czasami zdarza się, że zajeżdżają tutaj jacyś Francuzi?
– Z Francji nie miałam jeszcze okazji, ale inne osoby tak. Zdarza się, że ludzie specjalnie się zatrzymują i robią sobie zdjęcia z napisem naszej miejscowości.
– Czy w polskim Paryżu jest kanalizacja lub gaz?
– Nie ma. Mamy tylko wodociąg ze Żnina.
– A wśród waszych mieszkańców są osoby, które mają jakieś pasje?
– Mieszka tu dwóch chłopców, którzy uprawiają piłkę nożną. Jeden gra w klubie „Żnin Pałuczanka", a drugi gra w Damasławku w „Sokole". Mój syn Jakub, który ma szesnaście lat i jest teraz w pierwszej klasie technikum bardzo lubi rysować. Trzy lata temu przyszedł taki moment, że usiadł i zaczął pięknie rysować. Jedna z pań z rady sołeckiej robi natomiast przepiękne wieńce dożynkowe. W naszej parafii co roku na kościelne dożynki wieniec robi jakaś inna wioska. W ubiegłym roku Paryż odpowiadał za te dożynki i Pani Marta zrobiła nam właśnie taki wieniec.
– Do jakiej parafii należy Paryż?
– My należymy do parafii Juncewo. Tutaj u nas nie ma kościoła, mamy pięć kilometrów do najbliższego.
– Pałuki to ciekawy region, czy jest tu u was jakiś zespół folklorystyczny?
– U nas nie ma, ale w Żninie jest zespół „Pałuczanki", który występuje w pięknych strojach regionalnych. Jeden z naszych uzdolnionych mieszkańców Pan Grzegorz Tokarz, który wcześniej grał w Żnińskim Kwartecie Akordeonowym, ostatnio akompaniował tym paniom. Ten pan gra także u nas w kościele.
– Macie w sołectwie Koło Gospodyń?
– Teraz nie ma, ale wiem z opowiadań mojej teściowej, że kiedyś dawno temu było. I było ono dosyć prężne. Spotykały się tam kobiety, jedna drugiej dawała jakieś przepisy kulinarne. Robiły wspólnie ciasta. Szyły wspólnie. Wszystko to działało dosyć fajnie.
– Czy są tu jakieś specjały regionalne?
– U nas prawie każdy trzyma kaczki lub kury. Można powiedzieć, że naszą specjalnością jest czernina.
– Do Żnina z Paryża jest 15 kilometrów. Sklepu nie zauważyłem w wiosce, więc jak mieszkańcy robią zakupy?
– Jest bus Spółdzielni „Rolnik" który codziennie około godz. dwunastej dojeżdża jako sklepik. Jest dobrze zaopatrzony. Można w nim kupić nawet ciasto francuskie!
– No to jednak macie coś francuskiego! A czy była Pani kiedyś we Francji?
– Byłam, ale nie w samym Paryżu.
– Podobało się tam Pani ?
– Podobało się, ale w moim Paryżu jest mi oczywiście najlepiej!

Rozmawiał Piotr Kłobuch

Fot. autor

Gazeta Sołecka nr 1(301), str. 17